Niezmiernie mi miło powitać Was w nowej sekcji Zagubionych w Rzymie, która,  jak sama nazwa wskazuje, zabierze nas do serca serc, czyli… Watykanu! Tak, tego maleńkiego państwa, które na mapie wygląda jak błąd drukarski, ale które przez wieki potrafiło rozstawiać po kątach cesarzy, królów i całe kontynenty. Choć powierzchnią przypomina większe osiedle domków jednorodzinnych, znaczeniem dorównuje imperiom, a duchową grawitacją przyciąga miliony niczym magnes z Jasnej Góry.

Ponieważ Watykan jest mikroskopijny, nie da się opisywać go jak Rzymu. Nie znajdziemy tu labiryntu uliczek z trzema aptekami, dwoma trattoriami i jedną staruszką z pieskiem o imieniu Pasquale. Dlatego też każdy post w tej serii poświęcony będzie jednemu, konkretnemu miejscu. Ale zanim zaczniemy biegać po muzeach, placach i kopułach, czas na odrobinę historii.

Skąd ta nazwa? Uczeni się spierają. Część z nich twierdzi, że pochodzi od łacińskiego vaticinor, co oznacza „przewidywać”, „prorokować”, „wróżyć”, ponieważ właśnie tutaj mieli się zbierać starożytni wróżbici i magowie. A że Rzymianie byli narodem praktycznym, postawili im nawet świątynię, gdzie owi prorocy oferowali przepowiednie w pakietach: podstawowym, rozszerzonym i premium z odczytem linii życia. Inni badacze uparcie twierdzą, że nazwa pochodzi od boga Vaticanusa, który był opiekunem pierwszego krzyku niemowląt. Trzeba przyznać, że Pantheon rzymskich bóstw nie znał granic wyobraźni.

W czasach Etrusków obszar ten nazywano Ager Vaticanus, a gdzieś wśród wzgórz miała istnieć osada o nazwie Vatica. Niestety, historia tej miejscowości zaginęła w mrokach dziejów.

W I wieku naszej ery cesarstwo rzymskie wzięło wzgórze pod swoje imperialne skrzydła. Władca niekoniecznie stabilny emocjonalnie, czyli Kaligula, postanowił wybudować tutaj swój prywatny cyrk. Nie do śmiechu jednak było widzom, bo igrzyska bywały bardziej krwawe niż finałowy sezon „Gry o tron”. Kaligulowy cyrk ukończono dopiero za czasów innego entuzjasty tortur, cesarza Nerona. I to właśnie na jego arenie miał zginąć św. Piotr.

Według tradycji kościelnej zginął 29 czerwca 67 roku, ale historycy kręcą nosem. Po wielkim pożarze Rzymu w roku 64, Neron potrzebował kozła ofiarnego, a że chrześcijanie akurat byli mało popularni i jeszcze mniej liczni, to nadawali się idealnie. Święty Piotr miał zginąć wtedy, dokładniej 13 października 64 roku. Zdecydowanie nie był to dla niego szczęśliwy piątek.

Po jego męczeńskiej śmierci, wedle legendy, senator Marcellus, przyjaciel i chyba człowiek o wielkim sercu i sporej odwadze, zdjął ciało z krzyża i pochował w swoim grobowcu rodzinnym, tu właśnie, na wzgórzu, gdzie dziś dumnie stoi Bazylika św. Piotra.

Kiedy Konstantyn Wielki pokonał Maksencjusza i przejął władzę nad Imperium (na marginesie, bitwa miała miejsce przy słynnym Moście Mulwijskim), postanowił uhonorować świętego Piotra i ufundował cmentarną bazylikę „ad corpus”, czyli „nad ciałem”. I tu zaczęło się średniowieczne turystyczne eldorado.

Wygląd pierwszej bazyliki św. Piotra

Pielgrzymi zaczęli walić drzwiami i oknami, więc trzeba było ich gdzieś ulokować. Wokół bazyliki zaczęły powstawać klasztory, szpitaliki, schroniska i przytułki, no i oczywiście kramy kupieckie, bo przecież pielgrzym bez relikwii i pamiątkowej łyżeczki z napisem „Petrus” to pielgrzym zmarnowany.

Ale w roku 846 zjawili się Saraceni, i niestety nie przyszli, by zapytać o drogę. Złupili Rzym co nawiasem mówiąc, było jedynym przypadkiem w historii, kiedy muzułmanie zdobyli stolicę chrześcijaństwa. W odpowiedzi, papież Leon IV w roku 852 zlecił budowę wielkiego muru, który nazwano Murem Leona. Tak powstało Miasto Leona, pełne życia pielgrzymkowego. Mury te później wzmocniono za panowania Eugeniusza III i Mikołaja III, średniowiecznych papieży z obsesją na punkcie fortyfikacji.

Po dramatycznym okresie niewoli awiniońskiej (czyli prawie 70-letnim „urlopie” papieży we Francji), w 1377 roku papiestwo wróciło do Rzymu. Jednak Pałac Laterański był po pożarze w takim stanie, że nawet duch Święty nie chciałby tam zamieszkać. Papież spakował więc tiarę, sztandary i dokumenty i przeniósł się na Watykan.

A kiedy na początku XVI wieku papież Juliusz II (ten od Michała Anioła i wojennego temperamentu) zobaczył, że stara konstantyńska bazylika grozi zawaleniem, zlecił jej rozbiórkę. Na jej miejscu miała powstać nowa, większa, piękniejsza i bardziej papieska, ta, którą dziś podziwiamy. Ale o niej opowiemy w osobnym odcinku.

W 1870 roku, Wiktor Emanuel II, król zjednoczonych Włoch, zajął Państwo Kościelne. Papież zrobił to, co każdy obrażony monarcha by zrobił, zamknął się w pałacu i ogłosił więźniem Watykanu. Trwało to aż do 1929 roku, kiedy to podpisano Traktaty Laterańskie. Papież i Benito Mussolini wspólnie powołali do życia Państwo Miasto Watykan.

Watykan to monarchia absolutna. Rządzi nim jedna osoba, papież. Funkcję parlamentu pełni Papieska Komisja ds. Państwa Watykańskiego, a administracją zarządza Gubernatorat. Papieski „premier” to sekretarz stanu. Stolica? Santa Sede, czyli Stolica Apostolska.

Gospodarka? Głównie turystyka. W 2012 roku dochód wyniósł 23 miliony euro. Rocznie Watykan odwiedza około 8 milionów turystów, którzy stoją w kolejce do muzeów, jakby rozdawano tam darmowe odpusty.

Watykan ma własne wszystko: monetę, gazetę, telewizję, radio, pocztę, stację kolejową (300 metrów torów, ale zawsze!), stację benzynową, Obserwatorium Astronomiczne, Papieską Akademię Nauk (80 uczonych z całego świata), Bibliotekę Apostolską, muzea oraz aż 5 uniwersytetów papieskich i 7 kolegiów teologicznych.

Samochody? Mają własne tablice: „SCV” dla administracji, „CV” dla mieszkańców, a papież jeździ SCV1. Gwardia Szwajcarska to 135 żołnierzy, co oznacza, że ponad 11% obywateli Watykanu to wojskowi! To więcej niż w Korei Północnej. A na co dzień w Watykanie pracuje około 3000 osób: od listonoszy po kuratorów dzieł Rafaela.

To tyle, moi drodzy, w ramach krótkiego, no dobrze, może nie aż tak krótkiego wstępu. Już wkrótce spotkamy się na Placu św. Piotra, gdzie będzie jeszcze piękniej, barwniej i zabawniej. A do tego będzie Bernini.

Do usłyszenia!

——————————-
Podoba Ci się Spacerownik po Rzymie? Postaw nam kawę, przy kawie teksty szybciej się piszą 😜

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

 

Bibliografia:

 

  • Enzo Romero, Come funziona il Vaticano. Tutto quello che vorreste sapere, Milano 2008;
  • Aldo Maria Valli, Piccolo mondo vaticano. La vita quotidiana nella città del papa, Roma – Bari 2012;

Być może zainteresuje Cię również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.