Nasz kolejny spacer odbędziemy po jakże odmiennej od pozostałych, mimo że również znajdującej się w historycznym centrum, części Wiecznego Miasta. Wybierzmy się zatem do Testaccio.
Testaccio bierze swą nazwę od jednego, jedynego wzniesienia jakie się tu znajduje, wzniesienia nie naturalnego lecz sztucznie usypanego przez dawnych Rzymian. Nazywało się Mons Testaceus (od łacińskiego słowa „testae” oznaczającego skorupy, usypane zostało bowiem z rozbitych amfor). Nie wyprzedzajmy jednak faktów, o wzgórzu opowiemy sobie później. Rione Testaccio jest powierzchniowo bardzo malutkie, tylko 0,66 km², nasz spacer zatem nie będzie zbyt długi. Nie odnajdziemy tu wielu antycznych obiektów. Już w czasach Cesarstwa Rzymskiego bowiem obszar ten był dzielnicą przemysłową. Znajdował się tu duży port na rzece Tyber, nazywano go Emporium, gdzie następował rozładunek łodzi i barek przywożących towary z Ostii (głównie marmury, granit, oliwa i wino). Okolica pełna była magazynów (Horrea Sulpicia, Horrea Galbana, Horrea Lolliana i inne), gdzie przechowywano towar oraz gdzie przeładowywano go na inne środki transportu i rozwożono po mieście. Rozwijały się tu także targowiska miejskie. Po roku 1870 teren ten stał się siedzibą przemysłu ciężkiego: pojawiła się kolej, olbrzymia rzeźnia, wielkie targowiska, gazownia. Od roku 1960 zaczęto pomału eliminować ciężki przemysł zamykając gazownię i rzeźnię. Budynki popadały w ruinę. Dopiero w 1980 r. rozpoczęto rewitalizację terenu, remontując dawne budynki i wykorzystując do współczesnych celów. Tak powstał uniwersytet, muzeum sztuki współczesnej, szkoła muzyczna i wiele innych. Dziś Testaccio to bardzo ciekawa i klimatyczna część Rzymu o charakterze folklorystycznym. Wydaje się, że czas się tu zatrzymał. Wędrując tędy, szczególnie wieczorem, natkniemy się na jarmarki, ulicznych grajków, prawdziwych rzymian – staruszków, gestykulujących i krzyczących do siebie podczas gry w karty czy w szachy, odkryjemy niezwykle klimatyczne podwórka znajdujące się wewnątrz XIX i XX – wiecznych kamienic, w których i kiedyś kwitło i dziś kwitnie rzymskie życie, gdzie dzieci grają w piłkę a ponad nimi na wietrze powiewa pranie: majtki, skarpetki, staniki 🙂 Rejon ten słynie również z wybornej kuchni, świetnych lokali gastronomicznych i przede wszystkim najlepszych klubów nocnych i dyskotek wypełnionych po brzegi bawiącymi się ludźmi w każdym wieku. Dla wielbicieli włoskiego kina dodam, że Testaccio zostało pięknie ukazane w filmie Ferzana Özpeteka „Le fate ignioranti” (polski tytuł „On, ona i on”).
Spacer zaczynamy na placu Piazza di Porta Capena, tuż przy Circus Maximus, w miejscu gdzie archeolodzy wydobyli spod ziemi ruiny antycznego stadionu. Podążymy aleją viale Aventino biegnącą wzdłuż budynku organizacji FAO. Ulica doprowadzi nas na plac Piazza Albania, który początkowo nazywał się Piazza Raudusculana na pamiątkę jednej z bram miejskich w Murach Serwiańskich, która właśnie tu się znajdowała. Nazwę obecną uchwalono w 1940 r. aby upamiętnić wydarzenie roku 1939, kiedy to Królestwo Włoch dokonało aneksji Albanii. Na końcu placu widzimy konny pomnik Giorgio Castriota Scandenberg – XV – wiecznego albańskiego bohatera narodowego. Monument w 1940 roku wykonał Romano Romanelli. Uroczyście w obecności samego Benito Mussolini odsłonięto go 27 października 1940 r.
Na prawo od pomnika zauważymy dwa zachowane odcinki antycznych Murów Serwiańskich. Jeden ma długość 42 metry, drugi 43 metry.
W miejscu tym ulica rozdziela się na dwie części. My wybieramy tą biegnącą w dół po prawej stronie – viale Manlio Gelsomini. Biegnie ona wzdłuż znajdującego się po lewej stronie parku parco della Resistenza dell’8 Settembre powstałym w 1939 r. autorstwa Raffaele De Vico. Wewnątrz tegoż parku, na samym jego końcu stoi budynek poczty zaprojektowany przez Adalberto Libera i Mario De Renzi i zrealizowany w latach 1933 – 1935.
To jeden z najbardziej wyrazistych przykładów modernizmu włoskiego w architekturze. Zbudowano go na planie litery „U”. Centralną część zajmuje hala główna nakryta szklanym tamburem.
Po przeciwnej stronie, na rogu dostrzegamy ciekawy budynek stanowiący siedzibę straży pożarnej –caserma dei Vigili del Fuoco.
Swój niezwykle urodziwy wygląd zawdzięcza architektowi Vincenzo Fasolo, który zaprojektował budowlę w stylu eklektycznym. Projekt zrealizowano w latach 1928 – 1930.
Podążamy w lewo ulicą via Marmorata aby skręcić w pierwszą uliczkę w prawo. To via Caio Cestio, która zaprowadzi nas do wejścia na Rzymski Cmentarz Niekatolicki zwany czasami cmentarzem cudzoziemców i artystów.
To cudowne miejsce. Położony przy skrzyżowaniu, przy głównej drodze prowadzącej do Ostii pełnej samochodów, zadziwia ciszą i spokojem tak niezwykłym, że wchodząc wydaje nam się, iż wydaje nam się, że każdy nasz krok głośny jest niczym wystrzał armatni.
Dawniej, w XVIII i XIX wieku nie wolno było chować cudzoziemców, wyznawców innej religii, samobójców oraz….aktorów w poświęconej ziemi „skropionej krwią męczenników” w obrębie murów miejskich. Takie pogrzeby urządzano tuż przy murach, początkowo pod osłoną nocy, tak aby nikt nie widział. W 1716 r. papież Klemens XI zezwolił oficjalnie na pochówki w tym miejscu. Pogrzebano tu wówczas członków angielskiej królewskiej rodziny Stuartów (dziś w bazylice św. Piotra). Oficjalnie jednak cmentarz został otwarty dopiero w październiku roku 1821. W 1894 r. obszar cmentarny został powiększony na prośbę ambasady Niemiec o 4300 m². To właśnie do tej nowszej części prowadzi portal, przed którym stoimy. Wykuty został w kamieniu i ozdobiony był inskrypcją „Resurrecturis” czyli „Oczekujący zmartwychwstania”. Wchodząc na teren nekropolii pamiętajmy, że od 1910 r. ma ona status zabytku znajdującego się pod ochroną, od 1918 r. zaś uznawana jest za skarb narodowy. Cmentarz jest terenem prywatnym (należy do 14 ambasad: Anglii, Australii, Danii, Finlandii, Grecji, Holandii, Kanady, Niemiec, Norwegii, RPA, Rosji, Szwajcarii, Szwecji i Stanów Zjednoczonych) jednak wstęp jest bezpłatny. Jeśli ktoś chce, może zostawić datek w specjalnej skrzyneczce umieszczonej za bramą wejściową.
Wchodzimy na teren cmentarza, gdzie pod cyprysami, otoczeni różami oraz krzewami laurowymi i krzewami mirtu spoczywają poeci, pisarze, malarze, rzeźbiarze, naukowcy, aktorzy a wraz z nimi ich żony i dzieci. Odnajdziemy tu wyznawców różnych religii: protestantów, muzułmanów, prawosławnych, buddystów, Żydów, wyznawców Konfucjusza czy zaratusztrianizmu.
Nie będziemy opisywać każdego grobowca po kolei bo zajęłoby to nam mnóstwo czasu. Wymienimy tylko to najbardziej znane, Was drodzy turyści zachęcamy do próby odnalezienia ich. Być może spacerując odkryjemy inne, ciekawe pomniki znanych ludzi.
Po przekroczeniu bramy warto zwrócić uwagę na grobowiec Williama Wetmore Story (amerykańskiego rzeźbiarza) i jego żony Emelyn, widoczny już z daleka za sprawą niesamowicie pięknej rzeźby „Płaczącego Anioła” zwanej też czasami „Aniołem Boleści”.
Wykonał ją sam artysta aby udekorować grobowiec zmarłej w 1894 r. małżonki. W roku 1895 spoczął obok ukochanej. Anioł ten jest tak piękny, że stał się inspiracją wielu zespołów rockowych i heavymetalowych, które umieszczały go na okładkach swych płyt.
Spróbujmy również odnaleźć grób Belindy Lee – angielskiej aktorki zmarłej w tragicznym wypadku samochodowym w Kalifornii w roku 1961 (miała 25 lat).
Jej ciało przetransportowano i pochowano właśnie tutaj. Obowiązkowo musimy również przystanąć nad grobem angielskiego poety doby romantyzmu – Percy Bysshe Shelley’a, który utonął w Morzu Tyrreńskim w 1822 r., kiedy to sztorm zatopił statek, którym podróżował do Lerici. Gdy odnaleziono jego ciało wyrzucone przez fale w okolicy miasteczka Viareggio, miał przy sobie tomik poezji Johna Keats’a, który również spoczął na tym cmentarzu – jego grób zobaczymy za chwilkę.
Percy Shelley został skremowany i pochowany w grobowcu, gdzie trzy lata wcześniej spoczął jego trzyletni synek. Jego serce zabrała żona Mary Shelley. Kiedy zmarła, wśród jej rzeczy osobistych odnaleziono je owinięte w papier, na którym jej mąż dawno temu napisał elegię „Adonais”. Wczytajmy się w piękne epitafium na płycie grobowej:
„Nothing of him that doth fade
But doth suffer a sea-change
Into something rich and strange”
“Tam nie ginie nigdy nikt
Lecz się zmienia czarem wód
W drogocenny dziwny cud”
Jest to fragment piosenki Ariela pochodzący z “Burzy” Williama Shakespeare’a.
Tuż obok pochowany został Edward J. Trelawny – przyjaciel Shelley’a, angielski biograf, nowelista i awanturnik.
Zainteresowanym fizyką polecam wypatrywać grobu Bruno Pontecorvo – włoskiego fizyka, który w 1950 r. uciekł do Rosji i pomógł Sowietom zbudować ich pierwszą bombę atomową.
Ciekawym przeżyciem będzie również odwiedzenie miejsca ostatniego spoczynku jedynego syna Johanna Wolfganga von Goethe – Augusta von Goethe.
Jego stellę grobową medalionem udekorował Bertel Thorvaldsen, którego mistrz i nauczyciel – Asmus Jacob Carstens, krytyk sztuki i malarz – również leży na tym cmentarzu.
Na lewo od bramy wejściowej biegnie ścieżka prowadząca do mieszczącej się za murem starszej części cmentarza. Wchodząc tam zastygniemy z wrażenia, oczom naszym bowiem ukaże się…..piramida!
Tak, w Rzymie możemy odnaleźć wszystko. Kiedy Rzym podbił Egipt w 30 r. p.n.e., zafascynowani kulturą i sztuką tego kraju przywozili Rzymianie wszystko co tylko się dało. Tak między innymi pojawiły się w Rzymie obeliski. Niestety, albo na szczęście, przewiezienie piramid było ponad ich siły. Dlatego zbudowali piramidy w Rzymie 🙂 Ta, przed którą stoimy, jest jedyną jaka ostała się do dnia dzisiejszego. To Piramida Cestiusza – monumentalny grobowiec ekwity rzymskiego, który pełnił funkcję pretora Rzymu – Gajusza Cestiusza Epulona, zmarłego w 43 r. p.n.e. Dokładnie nie wiadomo kiedy ją wzniesiono. Podaje się czas między 18 a 12 r. p.n.e. Budowa trwała zaledwie 330 dni jeśli wierzyć inskrypcji umieszczonej na jednym z boków piramidy. Nie jest tak olbrzymia jak egipskie. Ma jedynie 36,40 m. wysokości, a długość boków podstawy wynosi dokładnie 100 stóp czyli 29,60 m. Zbudowana z betonu, z zewnątrz obłożona została płytami marmurowymi z Luny (marmur kararyjski). Stoi na cementowej podstawie. Jej wnętrze skrywa komorę grobową o wymiarach 5,95 x 4,10 m. i wysokości 4,80 m. Zajmuje ona zatem około 1% powierzchni piramidy. Pochowano tu wyżej wymienionego polityka rzymskiego. Pomalowana na biało zdobiona była figurami dekoracyjnymi w postaci amfor i wizerunków kapłanek malowanych na ścianach oraz czterema figurami Nike na sklepieniu. W oryginale piramida otoczona była ogrodzeniem wykonanym z tufu, w czterech jej narożnikach stały kolumny a przed wejściem dwa posągi przedstawiające zmarłego. W III wieku została włączona w obręb powstających wówczas murów obronnych od imienia panującego cesarza nazwanych Murami Aureliana. W średniowieczu uważana była za grobowiec legendarnego Remusa – w swych „Epistołach” wspomina ją Francesco Petrarca. W latach 2012 – 2015 przeszła renowację dzięki funduszom japońskiego mecenasa sztuki Yuzo Yagi, który przeznaczył na ten cel 2 miliony euro. Obecnie można ją zwiedzać.
Ciekawostką jest, że na tej piramidzie wzorowała się polska szlachta budując dla siebie grobowce. Takim przykładem może być dawna piramida podkomorzego chełmińskiego Pawła Orzechowskiego z XVII wieku.
Warto również pospacerować alejkami tej części cmentarza, gdyż mieszczą się tu jedne z najstarszych grobowców. Nie możemy pominąć wspominanego już Johna Keats’a. Ponieważ zachorował na gruźlicę i lekarz nakazał mu zmienić klimat, postanowił wyjechać do Neapolu. Niestety po drodze, w Rzymie przechodzi kolejny ostry atak choroby. Umiera w obecności przyjaciela Josepha Severn 23 lutego 1821 r. w pokoju, który wynajmował tuż przy Schodach Hiszpańskich. Miał lat niespełna 26. Na jego nagrobku wyryto napis, który sam sobie ułożył
„Here Lies One Whose Name Was Writ in Water”
„Tutaj spoczywa ten, którego imię zapisano na wodzie”
Napis, który widzimy powyżej dodali później jego przyjaciele. W pobliżu jego grobu znajduje się również pamiątkowa tablica.
Tuż obok Keats’a, po prawej stronie spoczywa jego przyjaciel, malarz Joseph Severn, który zmarł w 1979 r. mając lat 85. Jego stela zdobiona jest paletą z pędzlami. Pomiędzy Keats’em i Severnem pochowano syna tego drugiego – Arthura Severna.
I tak moglibyśmy jeszcze chodzić i odnajdywać kolejne znane nazwiska. Wymieńmy szybciutko jeszcze kilka z nich:
– Hendrik Andersen – rzeźbiarz z Norwegii;
– Karl Pavlovich Brullov – malarz rosyjski;
– Devereux Plantagenet Cockburn – szkocki żołnierz;
– Carl Philipp Fohr – pejzażysta i portrecista niemiecki;
– Irene Galitzine – stylistka mody;
– Antonio Gramsci – filozof włoski;
– Johannes Carsten Hauch – poeta duński;
– August Kestner – niemiecki dyplomata i kolekcjoner sztuki;
– Thomas Jefferson Page – podróżnik amerykański;
– Pier Pander – rzeźbiarz holenderski;
– August Riedel – malarz niemiecki;
– Wilhelm Friedrich Waiblinger – poeta niemiecki;
– Richard Wyatt – rzeźbiarz angielski
I wielu innych, w tym dwa groby polskie. Pochowano tu także nianię Jarosława Iwaszkiewicza) – panią Dańczewską.
Wychodząc z cmentarza skręćmy w lewo. Dochodzimy do ulicy via Nicola Zabaglia, która upamiętnia człowieka uważanego za wynalazcę specjalnego typu kostki brukowej zwanej „sampietrino”, który w 1686 r. rozpoczął pracę w Fabbrica di San Pietro – urzędzie przy Stolicy Apostolskiej odpowiedzialnym za zarządzanie budową oraz konserwacją Bazyliki św. Piotra. Ciekawostką jest, że na tego typu kostce, w 1938 r. podczas kanonizacji polskiego świętego – Andrzeja Boboli, poślizgnął się i zabił jeden z członków Bractwa Sampietrini.
Na ulicy tej odnaleźć możemy tzw. Kubkową Fontannę zbudowaną w 1931 r. wg proj. Raffaele de Vico, która bierze swą nazwę od centralnej części w kształcie kubka bądź wazy, z której wytryskuje woda.
Po lewej stronie mieści się Cmentarz Wojskowy dedykowany zmarłym podczas II wojny światowej.
Powstał wg projektu Louis de Soissons tuż po zakończeniu wojny. Mieści 426 grobów.
Wracamy do fontanny i udajemy się wgłąb via Nicola Zabaglia. Na końcu uliczki skręcamy w lewo w via Galvani. Spacerując nią zwróćmy uwagę na niewielkie wzgórze po lewej stronie. To Monte dei Cocci popularnie zwane Monte Testaccio.
To niewielkie wzgórze ma dziś wysokość 35 m. (dawniej miało 50 m.) zostało usypane sztucznie i to już w czasach antycznych. Było to….antyczne wysypisko śmieci (największe wysypisko antycznego świata) powstałe w I w. p.n.e., wyrzucano to skorupy amfor (głównie po oliwie), które stłukły się podczas transportu z portu do magazynów.
Na powierzchni 20 000 m² archeolodzy odnaleźli 53 miliony potłuczonych amfor!!! W amforach tych mieściło się 6 miliardów litrów oliwy. To ukazuje nam jak wielkie było zapotrzebowanie na ten towar. Końcem II w. osiągnęło ono swe maximum, rocznie na wysypisko trafiało wtedy około 130 000 uszkodzonych amfor. Jedna amfora miała pojemność 70 litrów. Rzym importował wtedy około 7,5 miliona litrów oliwy rocznie.
Co ciekawe było to oficjalne wysypisko rzymskie, zarządzane przez administrację cesarską. Wykopaliska na tym terenie wykazały, że miejsce to było grodzone murami oporowymi również wykonanymi z nienaruszonych amfor wypełnionych odłamkami, co pozwalało na uzyskanie stabilności konstrukcji. Na potłuczone naczynia wylewano wapno aby zneutralizować zapach starzejącej się oliwy.
Odkrycie dokonane tu końcem XIX w. pozwoliło nam na dokładne poznanie ekonomii starożytnego Rzymu. Wiele z zachowanych fragmentów amfor (w większości są to amfory jednego rodzaju – Dressel 20) posiada tzw. tituli picti czyli wytłoczone znaki inskrypcyjne zawierające imię producenta, informacje o masie oliwy w danej amforze, imiona ludzi ważących oliwę oraz nazwę prowincji, w której amforę napełniano. Dzięki temu poznaliśmy dokładnie rygorystyczny system kontroli handlu państwową oliwą.
Wysypisko przestało być użytkowane około roku 260. Z czasem porosło trawą. W 1849 r. stało się stanowiskiem artyleryjskim dowodzonym przez Garibaldiego podczas obrony Rzymu. Później, ze względu na znakomitą wentylację, wnętrze wzgórza zaczęto wykorzystywać jako magazyn na wino, które przetrzymywano w wykopanych tu piwniczkach.
Miało też znaczenie religijne, gdyż na jego szczycie umieszczono 3 krzyże i w każdy Wielki Piątek wzgórze udawało Golgotę.
Również w czasie II wojny światowej na wzgórzu zainstalowano baterię przeciwlotniczą. Do dziś zachowały się tam pozostałości czterech platform PPLOT.
Na końcu ulicy via Galvani widzimy kompleks MACRO Testaccio czyli Muzeum Sztuki Współczesnej. Obiekt powstał w latach 1888 – 1891 wg proj. Giacchino Ersoch, mieściła się tutaj najnowocześniejsza w Europie ubojnia bydła oraz centrum dystrybucji mięsa.
W 1975 r. przeniesiono ją w inne miejsce. Dokonano tu wtedy restauracji obiektów i wykorzystywano je jako centrum wystawowe. Od 2000 r. część kompleksu stanowi wydział architektury Università Roma Tre, od 2002 r. mieści się tutaj również MACRO Testaccio czyli jeden z oddziałów Muzeum Sztuki Współczesnej, który zajmuje około 105 000 m² powierzchni. Kompleks ten udostępniany był również społeczności LGBT, odbywała się tu jedna z największych imprez LGBT we Włoszech – Muccassassina (nazwa nawiązuje do dawnej ubojni, po polsku znaczy mniej więcej „Morderstwo krów”. Obecnie przeniosła się ona do dzielnicy EUR.
Na lewo od wejścia bieg swój rozpoczyna ulica via di Monte Testaccio, popularnie przez rzymian zwana Imprezową Ulicą z racji tego, że mieszczą się tu najlepsze kluby nocne i dyskoteki Rzymu: L’Alibi, Akab Club czy Radio Londra. Choć z zewnątrz wyglądają jak podrzędne speluny dla morderców, wierzcie mi, że zabawa jest tu przednia.
My udajemy się jednak w przeciwnym kierunku, ulicą via Beniamino Franklin. Po prawej stronie zwróćmy uwagę na duże targowisko dzielnicowe – Mercato Testaccio.
To hala malowana na biało, z białymi boksami handlowymi, nakryta dachem ze szkła. Polecam wejść tam choć na chwilkę. Tak świeżych i pysznych owoców i warzyw nie znajdziecie nigdzie indziej!
Trochę dalej, na rogu z biegnącą w lewo via Galileo Ferraris zauważymy ładną Madonellę zdobioną stiukową dekoracją kwiatową i girlandami.
Madonella pochodzi z 1926 r., to reprodukcja starszego obrazu z 1663 r, znajdującego się dziś w kościele, który zaraz zwiedzimy. Częścią dekoracji jest też marmurowa tarcza herbowa z napisem informującym nas jaki to będzie kościół: „S. Maria Liberatrice”.
Skręćmy zatem w prawo i uliczką via Giovanni Branca podejdźmy pod kościół S. Maria Liberatrice.
Tym razem nie jest to świątynia z długą historią. Powstała w latach 1906 – 1908 na zlecenie papieża Leona XIII, który umarł zanim jeszcze zaczęto budowę. Neoromański projekt jest dziełem Mario Ceradini. Swoje wezwanie kościół przejął po innej świątyni, stojącej w XIII wieku na Forum Romanum, dziś nieistniejącej. Na fasadzie widzimy dekorację mozaikową odtwarzającą wiernie fresk z kościoła S. Maria Antiqua oraz trzy herby: centralny – papieża Piusa X, za czasów którego kościół konsekrowano, a po bokach herby Sióstr Oblatek św. Franciszki Rzymianki (po prawej) oraz Salezjanów, którzy po dziś dzień opiekują się tym obiektem (po lewej). Wnętrze jest trójnawowe dzielone przez kolumny i filary. W ołtarzu głównym przechowuje się wspomniany już obraz „Matka Boska z Dzieciątkiem” pochodzący z oryginalnego kościoła z Forum Romanum. W latach 1956 – 1964 zrealizowano dekorację absydy, która przedstawia: „Przenajświętsza Trójca Święta” oraz „Wcielenie”. Dekoracje witrażowe oraz naw bocznych przedstawiają „Historie z życia Matki Boskiej” oraz „Historie świętych”.
Wychodząc z kościoła skręcamy w prawo a następnie w lewo w via Giovanni Battista Bodoni i dochodzimy do Piazza Testaccio, który aż do 2012 roku był miejscem handlu – tu bowiem znajdowało się (pod gołym niebem oczywiście) targowisko, które zwiedziliśmy przed chwilką. W centralnej części placu mieści się Fontana delle Anfore. Zrealizował ją w 1926 r. architekt Pietro Lombardi.
Kiedy plac stał się targowiskiem, fontannę przeniesiono na plac Piazza dell’Emporio. Wróciła tu niedawno, 24 grudnia 2015 r.
Na rogu z via Giovanni Battista Bodoni widzimy kolejną Madonellę, która jest reprodukcją oryginalnej z kościoła S. Maria Liberatrice. Wokół owalnej ramy biegnie napis: „S. MARIA LIBERA NOS A POENIS INFERNI” co znaczy „Święta Mario wyzwól nas od boleści piekielnych”.
Idąc dalej dochodzimy do ulicy via Marmorata. Warto skręcić na chwilkę w prawo i dojść pod numer 41/43 gdzie mieści najlepsza na Testaccio kawiarnia – Caffè Barberini. Wszystkie tak pachnące wypieki przyrządzane są na miejscu z niezwykłą dbałością o jakość produktu. Po prostu „niebo w gębie”.
Po krótkim odpoczynku udajemy się w stronę przeciwną. Pod nr 149 widzimy dawny budynek zarządu firmy ICP – z branży motoryzacyjnej i lotniczej.
Po stronie przeciwnej zachowany jest antyczny fragment zwany Arco di S. Lazzaro.
Jest to prawdopodobnie niewielki fragmencik wielkiego magazynu ze 193 r. p.n.e., zbudowanego przez cenzorów Lucio Emilio Lepido i Lucio Emilio Paolo – zwanego Porticus Aemilia. Był ogromny. Miał 487 metrów długości i 60 metrów szerokości. Wnętrze miało aż 50 naw, każda o szerokości 8,30 m., dzielone przez 294 filary.
Dochodzimy do mieszczącego się przy rzece Piazza dell’Emporio, który bierze swą nazwę od zbudowanego tu antycznego portu Porto Emporio, jego ruiny widać jeszcze z mostu Ponte Sublicio.
Powstał w 193 r. p.n.e. Ruiny odkryte zostały już w XIX wieku ale wyciągnięte na światło dzienne dopiero w latach 1952 – 1974. Port miał 500 metrów długości. W jego głębi znajdowały się magazyny a na wyższych piętrach pomieszczenia biurowe.
Na koniec udajmy się jeszcze w lewo wzdłuż wału rzecznego, który doprowadzi nas do niewielkiej fontanelli zwanej Fontana Testaccio.
Zbudowana została w 1869 r. na zlecenie papieża Piusa IX. Wanna to antyczny sarkofag z czasów Cesarstwa Rzymskiego, ponad nią widzimy głowę lwa, z pyska którego wylewa się woda. Dostrzec też możemy inskrypcję upamiętniającą fundatora – Piusa IX. Podczas nocy sylwestrowej z 1999 na 2000 r. fontanella została uszkodzona. Po bardzo trudnej renowacji, gdzie ubytki trzeba było uzupełniać przy pomocy bardzo cienkich (3 – 6 milimetrów) szpilek z włókna szklanego, została odsłonięta, dzięki czemu możemy dziś w tym miejscu zakończyć nasz spacer po Testaccio.
Do usłyszenia wkrótce!
——————————-
Podoba Ci się Spacerownik po Rzymie? Postaw nam kawę, przy kawie teksty szybciej się piszą 😜
Bibliografia:
- Emilio Rodriguez Almeida, Il monte Testaccio ambiente, storia, materiali, Roma 1984;
- Mario Tozzi, Italia segreta, Rizzoli 2008;
- Claudia Cerchiai, I Rioni di Roma, Roma 1990;
- Luciano Cupelloni, Il mattatoio di Testaccio a Roma, Roma 2002;
- Daniela Gallavotti Cavallero, Testaccio, Roma 2007;
- Irene Ranaldi, Testaccio da quartiere operaio a Village della capitale, Milano 2012;
- Giovanni Battista Piranesi, Le antichità Romane T3 – T4., Roma 1784;
- Alessandro Rubinetti, Cimitero acattolico. Guida romanzata del cimitero settecentesco di Roma, Roma 2011;
- Antonio Menniti Ippolito, Il Cimitero acattolico di Roma. La presenza protestante nella città del papa, Roma 2014;
- Filippo Coarelli, Guida archeologica di Roma, Verona 1984;
- Francesco Perego, Monumenti differenti. Il Mattatoio di Testaccio a Roma, Roma 1993.