Od razu ustalmy jedno – oczywiście, że warto!!

Jeśli jesteście we Włoszech samochodem, co w Rzymie od zawsze odradzamy, to poza Rzymem auto bardziej pomaga niż utrudnia życie. Nie twierdzimy, że do opisanych dzisiaj miejsc nie można dostać się inaczej, ponieważ Trenitalia dojeżdża wszędzie, albo bardzo blisko naszego „wszędzie”. Dzisiaj chcemy Wam przedstawić nieco nietypowe miejscówki na weekend, dlatego celowo pomijamy chociażby Tivoli. Tam możecie pojechać zawsze, nie tylko w weekend i gwarantujemy, że się nie zawiedziecie. My jednak ruszymy w inne rejony pokazać Wam, że blisko Rzymu można i ekstremalnie polatać i wspinać się na skałkach, można też jeść dobrą dziczyznę z całkiem niezłym widokiem na życie? Oczywiście opiszemy tylko kilka ciekawych miejsc. W rzeczywistości w okolicach Rzymu tych miejsc jest dużo więcej – być może kiedyś wrócimy do tematu i opowiemy o kolejnych miasteczkach.

 

Zacznijmy więc nasz weekendowy wypad od ruszenia na północ Autostradą Słońca A1 w kierunku Florencji. Około 78 km od Rzymu (liczymy od stacji Roma Termini) – autem wychodzi godzinka (niestety korki na Grande Raccordo Annulare), pociągiem z Termini też godzinka – na szczytach z tufu widać nad nami miasteczko Orte, leżące w prowincji Viterbo.

Orte – widok z lotu ptaka

Jest to ostatnia z dziesięciu gmin regionu Lacjum starożytnej Via Amerina, drogi zbudowanej przez Rzymian, która miały połączyć Valle del Baccano i miasto Nepi z Amelią (starożytna Ameryka, stąd nazwa drogi). Jedną z najsłynniejszych rzeczy do zobaczenia w Orte jest „tajemnicze” podziemne miasto — seria niesamowitych tuneli, które wciąż są przedmiotem badań. Tunele, które kiedyś tworzyły akwedukt pochodzenia prerzymskiego. Przy bazylice Santa Maria Assunta znajdziecie rzymską podłogę, a kawałek dalej, również na placu znajdujemy schody prowadzące do podziemnej fontanny, która jest końcówką starożytnego akweduktu, kanalizację jego można przypisać Etruskom.

Bazylika Santa Maria Assunta w Orte

Co ciekawe to właśnie Etruskowie odkryli, że tuf gromadzi i przechowuje wodę pod ziemią. Rzymianie rozwinęli ich odkrycie, przyłączając do sieci źródeł ich akwedukt. Orte nie jest duże, spacerując uliczkami warto zobaczyć romański kościół świętego Sylwestra z XII wieku, zbudowany na ruinach świątyni rzymskiej i ozdobiony starożytnymi kolumnami, romańską dzwonnicę z Muzeum Diecezjalnym Sztuki Sakralnej w którym znajdziemy mozaikę z VIII wieku, obrazy z XV wieku i krzyż Vannuccio da Siena z 1352 roku. Ciekawie prezentuje się XVIII-wieczny Palazzo Comunale z pięknymi freskami.

Romańska dzwonnica kościoła świętego Sylwestra w Orte

Celem naszej wyprawy jest jednak odległe o następne 50 km Orvieto.

Orvieto – widok z autostrady

Oczywiście to już Umbria, ale zachęcamy do wybrania się poza Lazio. Zwiedzać trzeba jak zawsze od kuchni. A skoro to Umbria to na stole królują przede wszystkim wędliny i sery.

Sklepik w Orvieto

Dziczyzna (dzik – cinghiale , zając – lepre i bażant – fagiano) oraz trufle. Sklep z truflami w Orvieto uszczuplił nasz budżet, ale bez oliwy truflowej oświadczyłam – nie wracam. Zresztą ragu z dzika w pobliskiej knajpie, też w zupełności zaspokoi wasze podniebienie. Jeśli jesteście zmotoryzowani świetne wino białe Orvieto DOC, Grechetto z Todi i Colli Martani oraz czerwone Sagrantino Montefalco polecamy zabrać na późniejszą degustację.

Dzika można spotkać nie tylko w sklepie 🙂

Najedzeni możemy zwiedzać – a jest co. Przede wszystkim budowana przez trzy wieki Duomo czyli katedralna bazylika Santa Maria Assunta.

Katedra w Orvieto

Katedrę wybudowano na pamiątkę cudu eucharystycznego z Bolseny, jaki miał mieć miejsce w 1263 roku. Nie wierzący w obecność Chrystusa w Eucharystii kapłan – podobno nazywał się Piotr z Pragi – zatrzymał się w Bolsenie podczas swojej pielgrzymki do Rzymu i podczas sprawowania Eucharystii w kościele św. Krystyny zauważył, że konsekrowana hostia zamieniła się w ciało, z którego wypłynęła krew.

Miejsce cudu – kościół św. Krystyny w Bolsenie

Na wieść o tym, przebywający w Orvieto papież Urban IV – po uprzednim zbadaniu sprawy postanowił zbudować tu właśnie katedrę, która miała być miejscem przechowywania relikwii cudu eucharystycznego, czyli korporału z 27 śladami krwi. Budowa ruszyła jednak dopiero w 1290 r. za pontyfikatu papieża Mikołaja IV. Zaprojektował ją najprawdopodobniej Arnolfo di Cambio, znany nam już architekt. Na początku XIV wieku prace wciąż trwały, kierował nimi wtedy sieneński architekt i rzeźbiarz Lorenzo Maitani. Rozbudował on absydę i transept. Gdy zmarł w 1330 r. prace były jeszcze dalekie od ukończenia. Po nim nadzór przejmowali różni mniej znani architektci. Najważniejszą kaplicę w kościele, Kaplicę Bożego Ciała zbudowano w latach 1350 – 1356. Fasada, którą dziś możemy podziwiać powstała w drugiej połowie XVI wieku, jest dziełem Ippolito Scalza.

Piękna fasada katedry

Prace rzeźbiarskie wykonali zaś Nino i Andrea Pisano. Budowę bazyliki ukończono dopiero w 1591 r. Bardzo polecamy zwiedzić to miejsce. To jeden z najpiękniejszych obiektów gotyckich w Umbrii!

Wnętrze również robi wrażenie.

Kontrfasada bazyliki

Jest trójnawowe, dzielone kolumnami, nakryte drewnianym stropem w typie kratownicy.

Nawa główna z ołtarzem

Polecamy zajrzeć do pięknej Kaplicy S. Brizio. Zostaniecie olśnieni cudem renesansu. Oto niezwykłe freski Fra Angelico, Benozzo Gozzoli i Luca Signorelli z lat 1447 – 1504.

Freski w kaplicy S. Brizio

W barokowym już ołtarzu dostrzeżecie słynną „Madonnę San Brizio”. Według legendy obraz przekazał mieszkańcom Orvieto sam św. Brizio. Nie wolno pominąć Kaplicy Bożego Ciała, w końcu to w Orvieto narodziło się to święto.

Kaplica Bożego Ciała z relikwią

Zbudowana została w latach 1350 – 1356, aby przechowywać cenną relikwię – korporał ze śladami krwi używany podczas słynnej cudownej Mszy w Bolsenie. Kaplicę ozdobił w freskami Ugolino di Prete Ilario w latach 1357 – 1364.

Zerknijcie też na ciekawe organy Domenico Palmieri z XVI wieku.

Organy z XVI wieku

 

Jeśli będzie Wam za ciepło i zapragniecie odrobiny chłodu polecamy kolejną atrakcję Orvieto. Studnię Świętego Patryka.

Studnia Świętego Patryka

Studnia otrzymała swoją poetycką nazwę ze względu na panujące niegdyś przekonanie, że reprezentuje ona Czyściec św. Patryka z obietnicą Raju. W 1527 roku zaprojektował ją Florentyńczyk, Antonio da Sangallo Młodszy, aby zapewnić Orvieto stałe źródło wody. Jej budowa zajęła dziesięć lat, a zlecił ją sam papież Klemens VII, który szukał tu schronienia, uciekając przed wojskami Karola V podczas Sacco di Roma.

Wnętrze studni

Położona w najniższej części Orvieto studnia prowadzi aż 54 metry w dół i posiada dwie spiralne, połączone u dołu mostem klatki schodowe (każda ma 248 schodów), których budowa potęguje efekt podwójnej śruby.

Jedna z dwóch klatek schodowych

Sprytna konstrukcja tego pomysłowego systemu umożliwiała dojście na dno studni z jucznymi zwierzętami, a następnie powrót na górę bez wchodzenia w drogę kolejnym schodzącym w dół osłom. Drogę oświetlają okienka – jest ich 70.

Okienka oświetlające klatki schodowe studni

Warto zwrócić uwagę na napis przy wejściu do studni, który można przetłumaczyć tak: „Czego nie dała natura, pozyskał przemysł”. Aby upamiętnić budowę studni, papież Klemens VII zlecił Benvenuto Cellini wybicie monety, którą po dziś dzień oglądać możemy w Muzeach Watykańskich. Turyści często wrzucają do wnętrza studni monety z nadzieją, że jeszcze tu wrócą. Legenda głosi także, że każdemu kto wrzuci do wody monetę, studnia odda po tysiąckroć! Ze studnią związane jest słynne powiedzenie. O rozrzutnych mówimy, że „mają kieszeń jak studnia św. Patryka”.

Orvieto ponadto skrywa całe podziemne miasto z grotami, podziemnymi etruskimi studniami i średniowiecznymi cysternami. W Orvieto znajdują się dwie nekropolie etruskie Necropoli del Crocifisso del Tufo z VI w. p.n.e, a także Necropoli di Cannicella z ruinami dużego sanktuarium.

Podczas pobytu w Orvieto spacerowaliśmy po średniowiecznych uliczkach, dotarliśmy oczywiście do punktów widokowych.

Jeden z placów w Orvieto

Zobaczyliśmy Piazza Della Repubblica, który w przeszłości pełnił rolę etruskiego i rzymskiego forum, a dziś ozdabia go kościół św. Andrzeja i XIII-wieczny Pałac Rady Miejskiej z dwunastokątną dzwonnicą.

Kościół św. Andrzeja

Zawędrowaliśmy też na Piazza del Popolo z Pałacem Kapitana Ludu.

Średniowieczna dzwonnica

Przez Porta Della Rocka weszliśmy do Fortecy Alboronz, aby z jej murów podziwiać wspaniałą panoramę okolic Orvieto.

Widok z Fortecy Alboronz
Fragment Fortecy Alboronz z widokiem

Jeśli nie jesteście zmotoryzowani nie przejmujcie się, do Orvieto dowiezie was Trenitalia, potem kolejką górską, która pokonuje 580 m, dostaniecie się do starej części miasta. Wyprawa w sam raz na weekend poza Rzymem serdecznie polecamy.

 

Jest coś o czym zapewne mało kto wie. Okolice Rzymu są stworzone dla sportów ekstremalnych!! Jeśli chcecie polatać albo lubicie wspinaczkę teraz coś dla Was.

Jesteśmy 80 kilometrów od Rzymu w prowincji Latina w miejscowości Norma, w starożytności NorbaStarożytne miasto Norba, z magicznymi widokami na wzgórza Lacjum, swoimi monumentalnymi murami i wieloma pozostałościami przeszłości, która była krótsza niż wielu innych rzymskich miast, ale pełna wydarzeń historycznych, jest współcześnie mekką paralotniarzy. Norba była zamieszkana zaledwie przez 7 wieków, w których była potężną cytadelą, podczas niektórych z najważniejszych wojen w epoce republikańskiej Rzymu. Świadectwa bogatej i wspaniałej przeszłości miasta są nadal widoczne parku archeologicznym: znajdziemy tu ślady prywatnych domus z ogrodami, dekoracjami i mozaiką oraz pozostałości rozległych łaźni.

Po lewej ruiny Norba Antica; po prawej w głębi obecne miasteczko Norma

Początkowo Norba była miastem Ligi Łacińskiej, która walczyła z Rzymem w V w. p.n.e., a następnie stała się strategicznym centrum Rzymian. Miasto było cytadelą nie do zdobycia, ze względu na swoje położenie nad wzgórzami i gigantycznymi murami. Niestety wdało się w konflikt o władzę w Rzymie toczący się w latach 88 p.n.e. do 82 p.n.e., pomiędzy optymatami Lucjuszem Korneliuszem Sullą a popularami Gajuszem Mariuszem, Lucjuszem Korneliuszem Cynną i innymi. Zwycięsko wyszedł z niej Sulla, pokonując w 82 p.n.e. wojska popularów Karrinasa i Marcjusza, w bitwie przy bramie Kollińskiej. Następnie Sulla został ogłoszony dyktatorem i rządził Rzymem do swej rezygnacji w 79 p.n.e. Przyczyną wybuchu konfliktu między Sullą a Mariuszem i innymi popularami, był wciąż niewygasły konflikt ludu i arystokracji, toczący się prawie od początku dziejów Republiki Rzymskiej. Do pierwszego otwartego konfliktu między stanami rzymskimi doszło w 494 p.n.e. Wówczas miała miejsce pierwsza secesja – (secessio – strajk) plebejuszy na Świętą Górę – (Mons Sacer), leżącą ok. sześciu kilometrów na północny wschód od miasta. Secesja spowodowana była pogłębiającym się rozwarstwieniem społeczeństwa młodej wówczas republiki, co uwidoczniło się w posiadaniu przywilejów politycznych i religijnych tylko przez bogatą klasę patrycjuszy. Plebejusze – (terrae filii – synowie ziemi), ludzie bez ojca, czyli nazwiska, pełnili najgorsze prace w mieście, nie posiadając żadnych praw politycznych i nie mogąc współdecydować o kształcie polityki państwa rzymskiego. Niestety mieszkańcy Norby poparli w wojnie Mariusza, a kiedy ten przegrał miasto zostało zdobyte i zniszczone przez zwolenników Sulli. Próbowało jeszcze odrodzić się, jednak te plany zniweczyła plaga malarii i miasto opustoszało. Dopiero w średniowieczu obszar ten został ponownie zaludniony, a z części pozostałości rzymskich powstała nowa miejscowość – Norma.

Niedaleko miasteczka, zaraz przy miejscu do startowania lotniarzy i paralotniarzy znajduje się park archeologiczny Normy. Warto tam podjechać, aby zobaczyć pozostałości murów, ruiny świątyni poświęconej bogini Dianie, a także ruiny łaźni w tym wielki owalny basen, który zasilał łaźnie, oraz strukturę różnych przestrzeni: calidarium, frigidarium, apodyterium i laconicum, jest też piwnica świątyni, poświęconą Juno Licina („tej, która chroni narodziny”). Niektóre z głównych ulic są dobrze zachowane z regularną ścieżką i brukowanym chodnikiem. Ulice te prowadzą do różnych osiedli miasta: w rzeczywistości archeolodzy podzielili zamieszkały obszar miasta na różne części i wyodrębnili interesujące konstrukcje prywatnych domus. Domus zostały nazwane przez archeologów od szczególnych cech ich struktury architektonicznej  i tak mamy domus implvuium – który ma w ogrodzie wielką misę do zbierania wody deszczowej – domus arule, domus z kolumnadą, domus caduceo, w którym podłogi są dobrze zachowane, czy domus delfinów, którego nazwa pochodzi od wzoru mozaiki na podłodze.

 

Jak wcześniej napisaliśmy Norma jest mekką paralotniarzy. Na szczycie wzgórza znajduje się startowisko.

Startowisko paralotniarskie na wzgórzu obok Normy (fot. archiwum prywatne K.A. za zgodą autora)

Spotkacie tam zapaleńców, którzy ruszają na swoją podniebną przygodę.

Lot paralotnią (fot. archiwum prywatne K.A. za zgodą autora)

Jak widzicie na zdjęciach z tej perspektywy miasteczko wydaje się idealne na weekendowy wypad za miasto.

Widok na Normę z lotu paralotnią (fot. archiwum prywatne K.A. za zgodą autora)

 

Jeśli Norma to mekka dla tych co kochają latanie to Sperlonga to miejsce dla tych co kochają wspinanie się.

Sperlonga

Rejon Sperlonga wziął swoją nazwę od małego miasteczka położonego nad brzegiem morza Tyreńskiego. Jest to stara osada założona na morskim klifie z wąskimi uliczkami, pizzeriami i domami pomalowanymi na biało. Na rejon składa się kilka grup skał rozciągniętych wzdłuż wybrzeża pomiędzy miasteczkami Terracina i Gaeta. Sperlonga leży ok. 110 km. na południe od Rzymu. Dojazd z Rzymu nadmorską drogą N148, bądź śródlądową N7 do Terraciny, a następnie dalszych 20 km. wzdłuż morza do Sperlongi. Rejon eksplorowany był końca lat 70. Lata 80. przynoszą intensywną eksplorację i otwieranie kolejnych sektorów. W latach 90. powstają pierwsze drogi w grocie dell’Areonauta (pierwsza droga – „Jeremy’s Fun 7b” i „Cavalieri Selvagii” 8a+ autorstwa F. D’Isep’a). Właściwym celem wspinaczkowej podróży dla większości wspinaczy jest Grotta Dell’Areonauta, czyli skalny amfiteatr leżący tak naprawdę bliżej Gaety niż Sperlongii, na plaży nad morzem Tyreńskim. Warto jednak dodać, że Grotta jest niewielką częścią potencjału wspinaczkowego okolicy. Istnieje tu około 50 dróg, licząc sumarycznie kolejne wyciągi. Wokół Sperlongii można znaleźć jednak także bardziej pionowe wspinanie (np. sektor Pueblo) lub nawet drogi wielowyciągowe (np. w Montemoneta czy Parete del Chiromante, Sperlonga).

Ściana wspinaczkowa Parete del Chiromante

W pobliżu, rozsianych jest też wiele mniejszych rejonów o bardzo zróżnicowanym charakterze. Rzut oka na trudności przekonuje nas, że nie jest to miejsce na kursy. Jednak nawet będąc początkującym, warto odwiedzić grotę i zrobić choćby te najłatwiejsze drogi. Uprzedzamy to miejsce dla zapalonych wspinaczy. Inni mogą odpocząć na plaży.

Plaża Sperlonga

Po trudach zwiedzania czas odpocząć na plaży, ale nie będziemy przecież leżeć w Ostii, to za proste. Trenitalia w godzinkę czasu zawiezie nas do Anzio. To jest typowa miejscówka na weekend za miastem. Już tłumaczymy, dlaczego. W starożytności Antium było stolicą państewka Wolsków. Po przyłączeniu do Republiki Rzymskiej była to popularna miejscowość wypoczynkowa patrycjuszy szukających ucieczki z ogarniętego wiecznym wrzeniem Rzymu. Odwiedzali miasto cesarze, a bogaci obywatele budowali tu swe nadmorskie wille. Największą z nich była ta Nerona.

Widok z willi na plażę w Anzio

Neron, który urodził się w Anzio upodobał sobie tę miejscowość konstruując tutaj wspaniały port, budowle publiczne i własną willę. Pomimo że do dzisiejszych czasów nie zachowało się wiele możemy wyobrazić sobie ogrom i wspaniałość tej budowli: na bazie półksiężyca z ogrodami, basenami zbiornikami do hodowli ryb, palestrami, portykami i termami. Willa posiadała teatr, który gościł spektakle nocne, tańce i recytacje poetyckie. Sam Neron, który uważał się za przedniego poetę nie uchylał się od brania udziału w tych spektaklach. Willę w Anzio upodobała sobie szczególnie matka Nerona Agrypina i jego żona Poppea. Neron, człowiek o wielkiej kulturze posiadał w willi bogatą bibliotekę z pergaminami Homera, Virgiliusza i Owidiusza. W podziemiach willi urządzone było muzeum z posągami z którego pochodzą takie słynne dzieła jak: Apollo Belvederski (Muzea Watykańskie), Dziewczyna z Anzio odnaleziony w 1878 i eksponowany w Muzeum Narodowym w Rzymie oraz Gladiatore Borghese (dziś w Luwrze).

Obecnie można podziwiać ruiny willi wysokie na 15 metrów na urwisku opadającym w kierunku morza. W parku archeologicznym stworzono muzeum ogrodu rzymskiego jedyne w Europie z roślinnością ornamentalną.

Urwisko z pozostałościami Villa di Nerone

W średniowieczu Anzio straciło na popularności na rzecz pobliskiego Nettuno. Dopiero w końcu XVII wieku papieże Innocenty XII i Klemens XI odbudowali port, jednakże nie w tym samym miejscu, a nieco dalej na wschód, gdzie nieprzyjazne pływy powodują częste zamulanie basenów i kanałów.

W czasie II wojny światowej Anzio i Nettuno były miejscem wielkiej operacji desantowej sprzymierzonych pod kryptonimem Operacja Shingle w 1944. Pomysł z desantem za linią frontu w pobliżu Rzymu narodził się pod koniec 1943. Ofensywa w kierunku Salerno przesuwała się bardzo powoli z powodu złej pogody, fatalnego terenu i coraz twardszej obrony niemieckiej. Alianccy planiści zaczęli szukać nowego pomysłu na przerwanie linii frontu. Po udanym brytyjskim lądowaniu pod Termoli na początku października zaczęto planować podobną operację, ale na większą skalę, w wyniku której przerwano by niemieckie linie zaopatrzenia i zdołano obejść główną linię obrony. Na początku listopada generał Mark Clark otrzymał rozkaz przygotowania operacji Shingle – desantu jednej dywizji amerykańskiej w pobliżu Anzio w dniu 20 grudnia 1943. Wkrótce okazało się jednak, że z powodu braku zaopatrzenia data ta jest nierealistyczna i plan operacji odłożono. Po przejęciu dowodzenia całej kampanii śródziemnomorskiej z rąk Eisenhowera (został on przeniesiony do Londynu, gdzie zajął się planowaniem operacji Overlord) przez brytyjskiego generała Wilsona postanowiono jednak wskrzesić porzucony wcześniej plan desantu i wyznaczono nową datę ataku na koniec stycznia 1944. Miało to także wymiar polityczny i ambicjonalny, rząd brytyjski pragnął w taki sposób podkreślić czynne uczestnictwo Wielkiej Brytanii w wojnie w tym samym czasie, gdy przygotowywano otwarcie „drugiego frontu”, którym miał dowodzić Amerykanin – Eisenhower. Inwazja Anzio rozpoczęła się o godzinie 2:00 w nocy 22 stycznia 1944 i całkowicie zaskoczyła Niemców. Większość wojsk niemieckich, które stacjonowały w tym rejonie zostały przesunięte do obrony frontu południowego i dziewięciokilometrowy odcinek plaży przy Anzio broniony był przez tylko jedną kompanię. Rangersi bez problemu zdobyli Anzio, a żołnierze 509. batalionu spadochronowego zajęli Nettuno. Opór Niemców był nikły, wszystkie cele pierwszego dnia ataku zostały osiągnięte już do południa i większość jednostek posunęła się znacznie dalej niż planowano. Obecnie w mieści znajduje się Muzeum Lądowania Anzio, otwarte dla zwiedzających 22 stycznia 1994 r. z okazji pięćdziesiątej rocznicy lądowania Anzio, mieści się w jednym z pokoi XVII-wiecznej willi Adele, położonej w pobliżu dworca kolejowego i centrum miasta. Muzeum podzielone jest na cztery sekcje: amerykańską, angielską, niemiecką i włoską.

Mundury, broń, dekoracje, dokumenty, plany bitew, zdjęcia weteranów i przedmioty codziennego użytku są wyświetlane w oknach i tablicach ogłoszeń. Niejako z zawodu dodam, że amerykanie nazwali na cześć lądowania w Anzio swoje okręty USS Anzio, jeden z nich krążownik USS Anzio (CG-68) – krążownik rakietowy typu Ticonderoga brał udział w ćwiczeniach Baltops i odwiedził port w Gdyni.

Port w Anzio jest jedną z głównych atrakcji miasta, bardzo ważną z punktu widzenia handlu rybami i gdzie znajdują się sklepy, restauracje, lodziarnie i bary, które przyczyniają się do tworzenia bardzo sugestywnej atmosfery. Do tej pory twierdzę, że ryby, które tam jedliśmy były jednymi z lepszych na wybrzeżu.

Tak więc kochani ruszyliśmy na północ i południe od Rzymu, polataliśmy i wspinaliśmy się nad morzem. Do opisania jest jeszcze sporo ciekawych miejsc, co obiecujemy uczynić wkrótce.

Zwiedzajcie!

——————————-
Podoba Ci się Spacerownik po Rzymie? Postaw nam kawę, przy kawie teksty szybciej się piszą 😜

Postaw mi kawę na buycoffee.to

 

 

 

 

Być może zainteresuje Cię również:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.